sobota, 11 października 2014

~Rozdział 3

Im bardziej pragniesz zapomnieć
tym mocniej pamiętasz...

*Oczami Macy
Obudziłam się cała zapłakana. Przeciągnęłam się i szybkim tempem ruszyłam do łazienki. To co zobaczyłam w lustrze przeraziło mnie. Oczy podkrążone, opuchnięte od płaczu i rozmazany tusz. Wyglądałam jak zombie, nieprzytomna nastolatka z kłopotami sercowymi. Uczesałam się, obmyłam twarz i umalowałam się, żeby ukryć ślady płaczu. Efekt końcowy nie był zły, ale coś dało się zauważyć. Po wykonaniu porannej toalety wróciłam do pokoju ubrać się. Kiedy już to zrobiłam zeszłam na dół zjeść śniadanie. Jeszcze na chwilę zatrzymałam się w przedpokoju aby przejrzeć się w lustrze, nie wyglądałam w sumie aż tak źle. Chciałam ruszyć w dalszą drogę ale w lustrze zobaczyłam odbicie Nick'a. Uśmiechał się tak jak zawsze. Patrzył na mnie swoim pożądającym wzrokiem. . Jego dołeczki, jego pełne wargi, wspomnienia. Odwróciłam się na pięcie aby sprawdzić czy tam stoi. Na moje szczęście okazało się, że nie. Jednak było to zachowanie niepokojące. Widać za bardzo za nim tęsknie. Może to jest jakiś znak, że nie powinnam trzymać dystansu do Irlandczyka. Dobra dość tego. Macy czas wziąć się w garść i iść sobie zrobić śniadanie. Umieram z głodu więc będzie to jak najlepsze rozwiązanie. Tak jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Wsypałam płatki kukurydziane do miski i zalałam je mlekiem. Wzięłam ze sobą miskę i przeniosłam się do salonu, gdzie włączyłam telewizor. Przeskakiwałam z kanału na kanał aż w końcu natrafiłam na kreskówkę. Lepsze to niż nic. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zerwałam się z sofy na równe nogi i podeszłam do drzwi frontowych. Otworzyłam je a za nimi ujrzałam Char.
-Hej, widzę że już ubrana więc lecimy na zakupy.- powiedziała uśmiechnięta blondynka
-Hej i możemy iść. Muszę kupić sobie jakieś nowe ciuchy i dziękuje.
-Za co? - spytała zdziwiona
-Za to że ratujesz mnie od nudnego poranka i monotonnego popołudnia
-Zawszę do usług kochana- powiedziała i weszła do środka po tym jak zaprosiłam ją gestem ręki.
Poleciałam na górę po torbę i pieniądze. Wzięłam ze sobą jeszcze okulary przeciwsłoneczne, założyłam czarne vansy i zeszłam do Char. Od razu wyszłyśmy i skierowałyśmy się w stronę centrum. Postanowiłyśmy podjechać te kilka przystanków autobusem, bo było zbyt gorąco na jakikolwiek spacer. Kiedy już dotarłyśmy na miejsce zaczął sie szał. Obeszłyśmy chyba wszystkie możliwe sklepy i z tonami zakupów poszłyśmy na kawę. Spotkałyśmy tam Niall'a więc przysiadłyśmy się do niego. Normalnie gadaliśmy tak jak wcześniej, więc obstawiam, że nic się nie zmieniło. Po chwili Charlotte zakomunikowała, że musi już iśc więc zostałam z nim sam na sam. Pierwsza moja reakcja to był strach, lecz minął tak szybko jak sie pojawił. Postanowiliśmy pójśc do parku na lody. Irlandczyk okazał się dżentelmenem, gdyż wziął ode mnie wszystkie ciężkie torby. Bardzo fajnie spędza mi się z nim czas. Może jednak powinnam zaryzykować? dzięki niemu zapomnę o Nick'u. Spacerując, nie mogłam uwierzyć kogo spotkałam. Tak bardzo chciałam uniknąć tych przypadkowych spotkań. Na przeciwko mojej drogi stanął Nick...
-Hej macy- powiedział i uśmiechnął się. i znowu to zrobił. Znowu pokazał ten swój świetny, perlisty uśmiech i cudne dołeczki.
-hej- odparłam
-Jak tam u ciebie? - spytał
-Hmm no nic, my z Niall'em musimy już lecieć, więc do zobaczenia- powiedziałam wyminęłam go i pociągnęłam za sobą blondyna. Usiadłam z nim na ławce i wtuliłam się w niego. Zaczęłam ryczec jak małe dziecko. Niall nie pytał o co chodzi. Chyba juz wiedział, po prostu przytulił mnie mocno i pogłaskał po głowie. tego mi brakowało. Brakowało mi zwykłej czułości. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Ujrzałam w nich coś czego nigdy nie mogłam zobaczyć w Nick'u. Było to ciepło, miłość i troska. Zależało mu, widziałam to. Wyciągnęłam jedną rękę i opuszkami palców pogładziłam go po policzku. Przybliżyłam się do niego. Nasze usta dzieliły milimetry. Nie mogłam czekać. Pocałowałam go. Kolejna magiczna chwila. Przy pocałunku nagle poczułam coś w brzuchu. Czyżby były to motylki? Nie potrzebnie opierałam sie temu wszystkiemu. Niall był dla mnie ważny i w końcu to sobie uświadomiłam.

Żeby zakochać się w człowieku potrzeba czasu
i kawałka czułości...

czwartek, 4 września 2014

~Rozdział 2

Osoba, która zakochuję się w każdym nie będzie
trwała przy jednej osobie...

Często w życiu nadchodzi moment słabości. Taki czas jest kryzysem, buntem, zdradą czy zwykłym zakochaniem. Chyba tylko raz w życiu dotknęła mnie słabość, przez co leżałam w szpitalu podłączona do różnych urządzeń sprawdzających mi tętno, puls czy stan. Do dzisiaj wstydzę się za to, wstydzę się za blizny, nie mogę zrozumieć jak mogłam być wtedy taka głupia, byłam pośmiewiskiem. Pamiętam to jakby wszystko wydarzyło się wczoraj. Mimo, że minęło już kilka miesięcy nadal gdy jestem sama, płacze z tego powodu.

...

Był to bardzo słoneczny i upalny dzień. Nie dziwiło mnie to, bo w końcu była końcówka lipca, czyli czas gdzie wszyscy mogą odpocząć od wszystkiego, uciekając w inne kraje na wakacje. Ja tego nie chciałam. Chciałam tylko siedzieć z przyjaciółką w  stolicy i nie ruszać się po za nią. Miałam zamiar spędzić te wakacje z najbliższymi mi osobami. Przeliczyłam się. Nie było tak jak w bajce. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. W drzwiach stał on, chciał wziąć mnie na spacer. Zgodziłam się, bo w końcu był moim chłopakiem, przez co był najważniejszy. Szliśmy stawiając nie za duże kroki. Czułam jak wiatr bawi się moim włosami. Nie zważałam na to, wręcz przeciwnie delektowałam się tym. Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy a wszyscy przechodnie zwracali uwagę tylko na nasze splecione ręce. Nagle zatrzymał się i stanął na przeciwko. Twarzą w twarz, Nie wiedziałam co miał zamiar zrobić ale po jego minie wnioskowałam, że to coś złego. Zaczął
'To co kiedyś już dawno wygasło, nie ma dla nas szans, powinniśmy szukać miłości osobno, ja już kogoś takiego poznałem kilka tygodni temu, od razu wiedziałem, ze to miłość i jesteśmy od tygodnia razem. Nie złość się ja muszę to skończyć, zbyt długo się w tym duszę"
Oniemiałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie docierały do mnie jego słowa. Po chwili poczułam na moich policzkach łzy. Słony smak goryczy i straty. Pobiegłam do domu. Nie wytrzymałam, zamknęłam sie w łazience i chciałam zniknąć. Ciemność i biała droga. Czyjś głos i pikanie urządzenia. Przeżyłam, dostałam dodatkowa szanse..

Z kolejnej szansy nie rezygnuje
się tak łatwo..

*Z perspektywy Macy
Ospale się przeciągnęłam i poszłam od razu do łazienki. Zaczęłam czesać moje długie włosy, które z rana były kompletnie nie do ogarnięcia. Lekko zakręciłam je lokówką, zrobiłam wręcz niewidoczny make-up i poszłam się ubrać.Złapałam za zwykłą czarną spódnice do tego dżinsową koszulę i czarne vansy. Kiedy byłam już całkowicie gotowa zeszłam na dół. W kuchni siedział już mój brat. Było to dla mnie zdziwieniem gdyż on nigdy nie wstaje o 8.00 tym bardziej przed 8.00. Może jednak postanowił zmienić się z lenia w nieustannie pomagającą osobę. Przywitałam się więc z nim buziakiem w policzek , zrobiłam płatki na mleku i przysiadłam się do Lou. Przez krótka chwilę panowała cisza, aż w końcu padły prośby, których nie chciałabym usłyszeć.
-Macy, mogłabyś dzisiaj cały dzień spędzić gdzieś z Niall'em? Przyjdzie tu o 13.00 a my chcemy z chłopakami urządzić mu imprezę urodzinową tak żeby się nie dowiedział.
Siedziałam w bezruchu patrząc się na szatyna. Nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Cały dzień z Irlandczykiem nie był dla mnie jakimś marzeniem tylko wręcz koszmarem. Ja przy nim odwalę totalną idiotkę. W końcu po kilku minutach doszłam do siebie, z niechęcią w głosie wymówiłam krótkie "Tak"
i zaczęłam mącić łyżką w pozostałościach niedojedzonych płatków. Louis uśmiechnął się i powiedział, że wychodzi. A niech idzie. Szczerze? Kocham go, bo jest moim bratem ale często jest strasznie nieznośny lub ma takie wymagania, że aż mam ochotę go udusić. Szlak by to wszystko trafił. Chciałam dzisiejszy dzień spędzić z Char a co mi przyszło? Konfrontacja z blondynem o nieziemskich oczach. Wiem, że prędzej czy później odwale coś, przez co będę unikać go do końca mego żywota. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek dochodzący z mojego telefonu. Odebrałam czym prędzej połączenie od Char i wymieniłam z nią kilka zdań. Po skończonej pogawędce, udałam się do salonu. Włączyłam pierwszy lepszy serial , który leciał w telewizorze. Przez jakiś głupi teleturniej straciłam poczucie czasu. Okazało się, że jest już 12.50 i za 10 minut przyjdzie do mnie 'to coś". Czułam presje i zdenerwowanie. Moje serce biło mi jak szalone i z chwili na chwilę przyspieszało. W końcu wybiła godzina 13.00 i usłyszałam przeraźliwy dzwonek przeszywający moje ciało od stóp do głowy. Hmmm.. jest przynajmniej punktualny, rzuciłam sama do siebie i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je a przed sobą ujrzałam uśmiech , który wypełniał biały aparat na zęby. Przywitałam się z blondynem i zaprosiłam go do środka. Dałam mu jakiegoś soku, o który prosił i znowu wróciłam do salonu. Usiadłam nie za blisko Horan'a ale i tak z takiej odległości czułam jego wodę kolońską, która dawała przyjemne uczucie moim nozdrzom. Na początku była krepująca cisza między nami a w tle słychać było tylko telewizor, jednak później przełamałam się i zaczęłam rozmawiać z nim na różne tematy. Całkiem miło nam się gadało, przez co też dowiedziałam się o nim rzeczy, których dotąd nie wiedziałam. Postanowiliśmy udać się na spacer. Szliśmy śmiejąc się i obgadując różnych napotkanych ludzi. Niespodziewanie Niall'owi zaczął wibrować telefon. Przeprosił mnie na chwilę i odszedł trochę dalej abym nie mogła usłyszeć rozmowy. Mówiąc do słuchawki wyglądał na zdenerwowanego i poirytowanego całą sytuacją. Nerwowo przeczesywał swoje rozjaśnione końcówki. Wiedziałam, ze coś jest na rzeczy i postanowiłam się go o to spytać. Kiedy już wrócił i stanął obok mnie kontynuując spacer odparłam:
-Kto dzwonił? - można było wyczuć w moim głosie lekką niepewność, która powodował strach przed odrzuceniem.
-Moja była, nie jestem z nią od kilku miesięcy, zdradziła mnie i ma czelność do mnie wrócić- odparł zrezygnowany i usiadł na pierwszej lepszej ławce.
-A tobie już na niej nie zależy? - spytałam siadając obok
-Sam nie wiem, bo zacząłem zauważać inną dziewczynę- odparł przymulonym tonem
- Kieruj się sercem i walcz o tą, którą naprawdę kochasz - powiedziałam załamana. miałam jednak nadzieje, ze nie wyczuł tego i nie pomyliłam się z tym. Niall pocałował mnie w policzek i podziękował, że przy nim jestem. Moje serce biło jak oszalałe. Dusza hulała a ja uśmiechałam się sama do siebie. Po chwili powróciliśmy do spaceru ale po minucie obojgu nam odmieniło się na wesołe miasteczko. Postanowiliśmy wybrać się właśnie tam, aby zapomnieć o wszystkim co nas przytłaczało.

*Z perspektywy Char
Siedziałam ze słuchawkami w uszach, patrząc na przeróżnych przechodniów z okna znajdującego się w salonie. Po chwili usłyszałam dzwonek, który przedzierał sie przez słuchaną muzykę. Otworzyłam drzwi i ujrzałam tam Liam'a. Nie wiedziałam co powiedzieć więc gestem ręki zaprosiłam go do środka. Skierowałam go do salonu i sama tez tam poszłam nadal nie kontaktując.

Jeśli zależy ci na nim okaz mu to
a on odwdzięczy ci się tym samym...

Siedziałam na przeciwko niego, trwała cisza. Słychać było tylko telefon z podłączonymi słuchawkami. Nagle Liam przełamał niezręczność, usiadł bliżej i zaczął gadać ze mną na różne tematy. W końcu przeszło do konkretów.Zaskoczył mnie. Chciał się ze mna umówić. Zgodziłam się, kochałam go odkąd go poznałam, niestety on nigdy mnie nie zauważał więc, co się zmieniło? Może chce sie mna pobawić? Może chodzi mu o zakład? Nie , Liam taki nie jest - powiedziałam sama do siebie kiedy wyszedł. Z chwili na chwile czułam radość a z drugiej strony strach. Czemu strach? Przez odrzucenie i żarty. Nie chciałam nawet myśleć , że jest to prawdą. Że Liam którego pokochała zgrywałby sie z niej. Może jego zaproszenie na randkę jest szczere ? Nie będę na razie o tym myśleć, tak będzie lepiej. Myśl o wyjeździe z Macy i One Direction na pewno poprawi mi humor.

*Oczami Macy
Kiedy tak wracaliśmy z wesołego miasteczka niespodziewanie zaczął lać deszcz. Niall okrył mnie swoją bluzą i ustawił się na przeciwko mnie. Zbliżył swoja twarz do mojej, złapał mnie za ręce i namiętnie pocałował. Moje usta w końcu mogły poczuc smak jego ust. To było cos magicznego, nie prawdopodobnego. Po kilku minutach rozkoszy oderwaliśmy się od siebie. Spojrzał w moje oczy i wyszeptał.
-Chce iść za głosem serca, a według niego jesteś ty moim szczęściem. - powiedział i lekko uniósł kąciki ust do góry.
-Ja, ja............- w tamtej chwili nie umiałam wydusić z siebie ani słowa, to wszystko było zupełnym zaskoczeniem. Nagle przypomniałam sobie o Nick'u , jedna łza poleciała mi po policzku.
-Ja nie mogę- odparłam , oddałam blondynowi bluzę, i pobiegłam do domu. Wparowałam tam niczym strzała. Poszłam schodami do mojego pokoju, zamknęłam się w nim i rzuciłam sie na łóżko. Mam mętlik w głowie, nie mogę, nie chcę cierpieć. Mam nadzieję , że ten wyjazd za tydzień nie zmieni nic, czego bym nie chciała.

Kochasz? 
To Zaryzykuj, 
Bądź w końcu szczęśliwy/a.

piątek, 25 lipca 2014

~Rozdział 1

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

Każdy kiedyś cierpiał z byle jakiego powodu
Każdy kiedyś płakał po skończonej miłości..


Ostatni zjazd. Potrzebuje kilku punktów aby wyjść na prowadzenie. Spojrzałam dookoła. Natrafiłam wzrokiem na mojego ojca. Widziałam w jego oczach dumę. Uśmiechnęłam się pod nosem i szepnęłam
"Wszystko jest możliwe, nie bój się tego.."
Pamiętam kiedy na moim pierwszym treningu był przy mnie wtedy on i mama. Powtarzał te słowa, żeby mnie zmotywować, żebym uwierzyła w siebie i jak widać udało się. Złota medalistka Anglii, Mistrzyni Świata i do zaliczenia kolejne zawody. Głos komentatora wydobył się z mikrofonu i ruszyłam. Na początku Grab, potem 720 , potem Ollie, Frontside 360, Backside 180, i 540. Wyniki sędziów. Modlitwa trenera, ludzi, nagle krzyk. Największe noty , wygrałam, wygrałam kolejnym razem. Podleciałam do taty i mocno się do niego przytuliłam. To było piękne wspomnienie ostatniej zimy.

*Oczami Macy
-Piękna zima- odparłam spoglądając na puchar z Zawodów. Od razu przypomniały mi się przeżycia , reakcja z tamtego dnia. Chciałabym go w kółko powtarzać. Dzisiaj są niestety wakacje. Nie wiem po co to "niestety" skoro dla mnie to tez jest ulgą. Nie ma stresu, kłótni o oceny i nie ma nie lubianych nauczycieli. Jednak ja oczekuję czegoś innego. Ja czekam na ferie, na to żeby były dłuższe. Żebym mogła wyszaleć się na stoku, ulepić bałwana, porzucać się śnieżkami, kocham zimę. Rodzice mówią , że mam to po bracie. Nagle zaczął wibrować mi telefon. O wilku mowa pomyślałam i uśmiechnęłam się do słuchawki mówiąc nadzwyczajne "halo" Gadka , szmatka i w końcu konkrety. Będę musiała zadzwonić do Charlotte i spytać się czy może jechać na wakacje ze mną i moim braciszkiem, który zabiera ze sobą zespół. Po skończonej rozmowie wykonałam to co miałam zrobić i poszłam odpoczywać na kanapę. Tak jak myślałam rodzice Char zgodzili się i moi też więc z tym nie było problemu. Położyłam wygodnie głowę na poduszkę i wlepiłam wzrok w telewizor. Nic ciekawego nie leciało więc włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam rozmyślać. Czemu on, chłopak ze szkoły musiał mi się tak cholernie podobać. Mimo naszego rozstania, które było 5 miesięcy temu ja nadal kocham Nick'a. Szkoda tylko, że tak szybko się pocieszył.Widać efekty tego jak mnie to "kochał". Sama nie wiem kiedy usnęłam ale wiem , że obudziło mnie coś co wylało na mnie wodę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad swoją twarzą , tak zwaną mordę mojego brata, która szyderczo się zaśmiała. Juz nie żyje pomyślałam i wstałam z mokrego siedzenia. Za moim ukochanym bratem zobaczyłam jego zespół, który tarzał się po podłodze.
-Lou kochany braciszku, nie masz własnego życia , tylko zawsze mi moje uprzykrzasz? - spytałam
-Mam własne życie ale muszę mieć też duży wkład w twoim maluszku.- odparł i uśmiechnął się.
Wzruszyłam tylko ramionami i uniosłam jedną brew ku górze po czym poszłam na górę się przebrać. Założyłam moją sukienkę w kwiaty i znów zeszłam do salonu. Myślałam że mnie czymś zaatakują, zaczną we mnie czymś rzucać jednak myliłam się, Siedzieli i gadali o czymś. Przeszłam powolnym krokiem przedsionek i doszłam do miejsca okupacji przez całe one direction. Wszyscy kiedy tylko mnie zauważyli, zaczęli uśmiechać się w moją stronę.
-Wy coś knujecie, czy mi się tylko wydaje? - spytałam zdziwiona
-Wydaje ci się Macy - powiedział Zayn i poklepał wolne miejsce obok siebie. Usiadłam tam i zaczęłam gadać z nimi na temat wyjazdu. Kątem oka zauważyłam, że Irlandczyk uważnie mi się przygląda. Odwróciłam głowę w jego stronę i lekko się uśmiechnęłam , odwzajemnił uśmiech i lekko się zaczerwienił. W jego wykonaniu było to całkiem słodkie. Bardziej niż w wykonaniu Nick'a. Mój były nie okazywał zbytnio "uczuć". Może i mnie jakoś tam kochał, przytulał mnie , całował ale nie umiał zrobić czegoś więcej. Nie umiał być romantyczny, wrażliwy był nadgorliwy i zaborczy co kompletnie mi się nie podobało ale cóż nie byłam wstanie go zmieniać. Nie miałam nawet takiego zamiaru, gdyż człowieka kocha się za to jakim jest. Dzisiaj kim jest dla mnie? Nie jesteśmy w jakiś przyjacielskich stosunkach ani nie jesteśmy wrogami. Rywalizujemy ze sobą tylko w sporcie. On tak jak i ja jeździ na snowboardzie. Kiedyś byliśmy w tej samej drużynie ale odeszłam. Postanowiłam zmienić team, bo w tamtym nie czułam się najlepiej. Od tamtego czasu nasz team pokonuję Hot cramp przez co Swift'ci są na pierwszej pozycji. Dobra na razie nie wgłębiajmy się dalej w tym temacie. Powróćmy do rzeczywistości , do obrazka sprzed kilku minut. Kiedy tylko się ocknęłam wszyscy się śmiali. Ciekawiło mnie z czego ale nie chciałam zadawać pochopnych pytań. Chłopcy postanowili , że pójdziemy na ogród na basen więc musiałam się przebrać w mój dwuczęściowy strój kąpielowy. Kiedy wyszłam już ubrana w niego, wzrok chłopaków przeszedł mnie od dołu do góry, Nagle Zayn zaczął gwizdać.
-Hoho dziewczyno, jaka ty sexy jesteś - powiedział z cwaniackim uśmiechem a na moją twarz od razu wkradły się dwa czerwone rumieńce. Wyglądałam jak burak i chyba każdy to zauważył gdyż zaczęli się ze mnie śmiać co wcale nie było miłe. Moje usta przyjmowały teraz kształt wydętej podkówki. Usiadłam obrażona na leżaku i założyłam na nos przeciwsłoneczne okulary. Zaczęłam się opalać, bo tylko tego chciałam. Nagle poczułam coś mokrego na brzuchu. Wsunęłam okulary na głowę i spojrzałam na kogoś kto zechciał zakłócać mój spokój. Okazało się , że tą osobą był Niall, który po chwili wziął mnie na ręce i wrzucił do basenu. Nie powiodło się to jednak tak jak chciał, bo przy okazji ja pociągnęłam go za rękę za sobą.
Przez co oboje chlapaliśmy się w basenie. Chłopcy gdzieś zniknęli i zostaliśmy tylko my dwoje. Irlandczyk był w przerażająco małej odległości ode mnie. Objął mnie ramieniem i zbliżał swoją twarz do mojej. Nie wiem czemu zrobiłam to samo, zamknęłam oczy i czekałam na pocałunek. Jednak zanim doszło do niego, ocknęłam się i odsunęłam od niego. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-Przepraszam, nie chciałem- wyszeptał
-Ja tez przepraszam - powiedziałam i spuściłam wzrok
On jednak podniósł mój podbródek i spojrzał w moje oczy, były takie cudowne. Mogłabym się patrzeć w nie przez wieki.
-To nie twoja wina, tylko moja, powinienem tak się nie zachowywać, zapomnijmy o tym i zachowujmy się tak jak wcześniej - oznajmił lekko unosząc kąciki ust do góry.
-Okey niech tak będzie - powiedziałam i odwzajemniłam lekki uśmiech.
Niall odsunął się i wyszedł z basenu , wytarł się i poszedł do środka jak mniemam do chłopaków.
Przez ten cały czas nadal siedziałam w wodzie i obserwowałam go. Kiedy zniknął z mojego punktu widzenia, wyszłam, owinęłam się ręcznikiem i zabrałam moje okulary. Jednak zanim przekroczyłam próg domu powiedziałam sama do siebie.
'A co jeśli ja nie chce zapomnieć?"
 Weszłam i udałam się na górę przy okazji zerkając na blondyna. Siedział na kanapie i jadł popcorn. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i powolnym ruchem osunęłam się po nich. Ja przecież kocham Nick'a a co jeśli ja się w nim zakochałam? On zniszczy mnie całkowicie. Nie chodzi tu o nic złego wręcz przeciwnie. Chodzi mi o to, że będę kisić się w nieodwzajemnionej miłości , bo na pewno nie spojrzałby więcej na kogoś takiego jak ja. Nie jestem za ładna, nie mam cudownego charakteru. Wiem, że nie ma ideałów, że nikt nim nie jest. Mam marzenie. takie jedno, małe marzenie, które chciałabym, żeby się spełniło.
Założyłam na kostium sukienkę, bo nie chciało mi się przebierać, Kto wie może jeszcze się przyda jak będą chcieli iść na basen. Rozczesałam włosy i wysuszyłam je do suchej nitki. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Char, żeby przyszła do nas. Zgodziła się, miała przyjść za 20 minut, bo jeszcze musiała pomóc mamie. Do mojego domu ma niedaleko , tylko jedna ulicę więc zawszę w złych momentach ona przybiega do mnie albo ja do niej. Pamiętam jak przychodziłam do niej i płakałam za Nick'iem albo za tym, że mnie zranił. Nie chciałam tego powtarzać. Nie zniosłabym tego. Zeszłam do chłopaków i oznajmiłam , że wpadnie do nas Charlotte. Nie mieli nic przeciwko. Zobaczyłam nawet w Liam'ie iskierki nadziei, Pewnie coś jest na rzeczy. Jeszcze się tego dowiem, nie ważne czy teraz czy później. Usiadłam pomiędzy Zayn'em a Harry'm. Lubiłam bardzo towarzystwo Zayn'a. Był to mój przyjaciel. Coś takiego jak Char tylko, że wersja męska. Zawsze pocieszał mnie, śpiewał mi, pomagał. Kochałam go ale w inny sposób. Kochałam go jak drugiego brata. Pamiętam ten dzień kiedy pierwszy raz go poznałam, nasza znajomość od początku była cudowna i wypełniona żartami. Nie chciałabym ich wszystkich stracić. Po raz kolejny dzisiaj popatrzyłam na Horan'a.
Siedział z telefonem w ręku, uśmiechając się do siebie samego. Nagle zadzwonił domofon. Pewnie przyszła Charlotte. Wyszłam i wpuściłam ją do środka. Usiadła razem z chłopakami na kanapie.
Gadaliśmy, śmialiśmy się , żartowaliśmy wszystko mieszając ze sobą. Chłopcom znowu zachciało się wyjść na dwór. Powiedziałam , że do nich dołączę. Kiedy już miałam pewność , że kąpią się w basenie. Wzięłam do ręki telefon Niall'a. Kiedy tylko przeczytałam kilka wiadomości chciałam się rozpłakać. On miał dziewczynę. Czułe sms'y, całusy z jakąś Margaret. Odłożyłam telefon na miejsce i odwróciłam się na pięcie w stronę drzwi frontowych. Spojrzałam tam a w nich stał Zayn.
-Czemu przeglądałaś telefon Niall'a? - spytał podchodząc do mnie
Nie umiałam odpowiedzieć , wielka gula pojawiła się w moim gardle. Spuściłam wzrok. Zayn podszedł i przytulił mnie.
-On ma dziewczynę , ale podrywa inne, tak to jest, nie przejmuj się nim. - powiedział gładząc ręką moje włosy
-Nie przejmuje się - odpowiedziałam i lekko odepchnęłam chłopaka
-To czemu ciągle o nim myślisz? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.  Tu mnie zagiął, wiedziałam, że ma racje.
-Nie przejmuj sie - powiedział, wziął mnie za ręke i wyszedł ze mną na dwór.
Spojrzałam sie po ogrodzie. Lou i Liam gadali z Char , Niall pływał w basenie a Harry robił grilla.
Westchnęłam i usiadłam na schodkach prowadzących do drzwi od ogrodu. Zayn przysiadł sie obok i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego. Czułam jego zapach. Bicie jego serca. Może to Zayn jest tym jedynym? Nie, nie, Malik to tylko najlepszy przyjaciel. Chyba tylko przyjaciel..

Nie rezygnuj z kogoś, komu zależy na tobie
Nie trać głowy dla tego, kogo w ogóle nie obchodzisz 

~Prolog

Obudziła się dość wcześnie jak na nią. Ospale przeciągnęła się a po chwili przejechała ręka po swoich długich kręconych włosach. Zrobiła duży wdech i wydech. Rozkoszowała się powietrzem, które wydobywało się z otwartego okna. Było lato, więc zimny wietrzyk był dla ludzi ratunkiem. Wstała i skierowała się do lustra, Stanęła bokiem i złapała się za swój brzuch po czym wyszeptała
"Już niedługo kruszynko będziesz tutaj ze mną"
Po wypowiedzianym zdaniu jeszcze raz przyjrzała się sobie uważnie. Nic szczególnego się nie zmieniło, brzuch trochę urósł, ale to nic, dziecko przynajmniej będzie duże i silne tak jak tatuś. Na myśl o nim łza poleciała jej po jednym policzku. Wspomnienia, Rok, Dwa , Trzy i nadal pamięta. Pamięta wszystkie spędzone chwilę na oglądaniu filmów , na chodzeniu na spacery, na wypady do kina. Wciąż tęskni za namiętnymi pocałunkami, które witały ją codziennie nie zależnie od godziny. Brakuję jej tego dotyku, wciąż czeka na jego powrót mimo , że szanse są bardzo małe.Pamięta ten dzień w którym odszedł, pamięta ten dzień który wydarzył się 7 miesięcy temu, pamięta to, że musiała skończyć ze swoją pasją. Chciała mu wtedy oznajmić o ciąży ale nie zdążyła, bo załamanie w jej sercu i gula w gardle nie pozwoliły jej na to.
"To koniec, wybacz i nie miej mi tego za złe. Ja już nie mogę wytrzymać, muszę zapomnieć, i ty tez powinnaś o mnie zapomnieć. Nie ma między nami tego co było kiedyś. Nie chcę się już męczyć , mam inną" 
Słowa które wypowiedział jako ostatnie
zabolały najbardziej, ale nie mogła
okazać mu płaczu.

 Zeszła na dół w piżamie , nie przejmowała się tym. Nie miała kapci przez co chłodne schodowe płytki doskwierały jej stopom. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Złapała w jedną rękę pilot i nerwowo przeglądała kanały. Nagle natrafiła na niego. Zacisnęła pięści i przegryzła wargę, która ułożyła się w cienką linię. Chciała wykrzyczeć wszystko. Wyżyć się ale nie mogła. Chciała poczekać z tym do przypadkowego spotkania. 
Czasami mimo naszych marzeń 
naszej nadziei
zawszę coś pójdzie nie tak
zawszę osoba na której nam najbardziej zależy
odejdzie..

Z drewnianej komody, która stała blisko kanapy, wyjęła średnie turkusowe pudełko. Otworzyła je i zaczęła oglądać całą zawartość. Wszystko co zostało jej po nim to, to co tam się znajdowało. Tylko zdjęcia , listy i piosenki. Wspomnień nie da się zamknąć w pudełku, w końcu one zamieszkały w jej sercu na zawszę.

*3 miesiące później
Już po wszystkim szeptała do kruszynki która trzymała w ramionach. Była bardzo zmęczona po porodzie ale chciała ją zobaczyć. Postanowiła dac jej na imię Holly jak to chciałby tatuś. Zawszę powtarzał, że nasza córka będzie miała najlepszego tatusia pod słońcem i będzie miała na imię Holly. To drugie było prawdą a to pierwsze zwykłym oszczerstwem rzuconym na wiatr.
Nagle do pokoju weszła pielęgniarka i wzięła od niej malutką. Musiała odpocząć jak to określił lekarz.
Po kilku dniach wyszła ze szpitala trzymając Holly w nosidełku , które przywieźli jej rodzice.
Przed szpitalem zebrała się tona paparazzi. Zaczęli robić jej zdjęcia a on zaczęła czym prędzej iść w stronę srebrnego mercedesa swojego ojca. Pojechała do domu i zabrała swoją Holly do jej nowiutkiego pokoiku.
Od razu próg ich domu przekroczył jej brat. Przywitał się z nia i spytał czyje to dziecko. Odpowiedziała, że jego kolegi z zespołu, nie chciała kłamać, wystarczyła prawda.
Zeszła na dół i zobaczyła jego. Siedział na kanapie patrząc się w beżowa ścianę.
"Co ty tu robisz?"
Spytała obojętnie a on odwrócił się w jej stronę.
'Przyszedłem cię odwiedzić i spytać czyje jest dziecko?'
Powiedział patrząc na nią niebieskimi jak fale morskie oczami. Widać było w jego minię szczęście , smutek i strach. Musiała mu w końcu powiedzieć, nie mogła tego zagarniać dla siebie. Nie czuła się z tym pewnie wiedząc, że on tez ma prawo do wkładu w wychowanie córki. Nie chodziło jej o pieniądze. Nigdy o nie nie chodziło, nie miały znaczenia. Wiedziała, że dziecko będzie szczęśliwe jak będzie znała oboje z opiekunów.

"Twoje..."
Odparła i bezwładnie usiadła. Spojrzała na niego. Stał nieruchomo. W jego oczach było widać radość , niespełnioną radość ale też żal do siebie o to co zrobił kiedyś.
"Przepraszam..."
Odparł zaciskają dłonie i po chwili wyszedł. Znowu go nie było. Znowu ją zostawił samą. Kiedy tylko go tutaj zobaczyła jakieś 15 minut temu, miała nadzieje, że zostanie trochę dłużej ale kolejny raz popełniła błąd. Wyszedł i nie wróci...

Mówią, że jeśli wejdzie się
w czyjeś serce to trzeba
zostać, a nie odchodzić